Po dotkliwej porażce Minnesoty Timberwolves z Oklahomą City Thunder w pierwszym meczu finału konferencji zachodniej, Anthony Edwards nie zamierza panikować. Mimo 26-punktowej przegranej, lider Wilków zachował pewność siebie i wskazał, co jego zdaniem musi się zmienić przed kolejnym spotkaniem.
– „Zdecydowanie muszę więcej rzucać. Oddałem tylko 13 cholernych rzutów,” powiedział bez ogródek Edwards po meczu, w którym zdobył 18 punktów i miał 4 straty. – „Muszę też więcej grać bez piłki. Gdy mam ją w rękach, oni mnie podwajają i zamykają przestrzeń. Trzeba to przeanalizować i znaleźć rozwiązanie.”
W serii z Lakers i Warriors Edwards regularnie oddawał ponad 20 rzutów na mecz. Tym razem Oklahoma zmusiła go do pasywności. Większość jego prób pochodziła z dystansu – wjazdy pod kosz praktycznie nie istniały.
– „Zamknęli strefę. Tak grają. Nie mają tam dużej siły fizycznej, więc liczą na to, że nie będziemy trafiać. I dziś im się to opłaciło,” dodał Edwards.
Thunder skutecznie ograniczyli również resztę zespołu – Minnesota trafiła tylko 15 z 51 rzutów za trzy, a ich ofensywa często wyglądała na bezradną. Donte DiVincenzo przyznał, że nieudana skuteczność z dystansu miała realny wpływ na to, jak wyglądała przestrzeń dla Edwardsa.
– „Mieliśmy dobre pozycje, ale musimy trafiać. Ja też muszę trafić kilka rzutów, żeby Ant miał więcej miejsca. To wszystko się ze sobą łączy,” stwierdził obrońca Timberwolves.
Edwards krótko odniósł się też do sytuacji z pierwszej kwarty, kiedy to skręcił lekko kostkę. – „Czuję się świetnie,” zapewnił, uciszając wszelkie spekulacje o urazie.
Wypowiedzi gwiazdy Minnesoty pokazują, że w zespole nie ma paniki po porażce. Edwards wie, że kluczem będzie większa aktywność i zmiana podejścia do gry w ataku. Timberwolves będą mieli okazję do odpowiedzi już w czwartek, gdy rozegrają drugi mecz serii w Oklahomie.