Josh Giddey, który po wymianie z Thunder wyraźnie rozwinął skrzydła w barwach Chicago Bulls, może liczyć na ofertę nowego kontraktu. Dyrektor wykonawczy klubu Artūras Karnišovas nie pozostawia wątpliwości – zespół chce zatrzymać 22-letniego rozgrywającego.
— Myślę, że świetnie tu pasuje. Mam nadzieję, że zostanie z nami na kolejne lata — powiedział Karnišovas podczas czwartkowego spotkania z dziennikarzami. — Mamy dobry vibe z Joshem i naprawdę widzę jego przyszłość w naszym klubie.
Giddey latem zostanie zastrzeżonym wolnym agentem, co oznacza, że Bulls będą mogli wyrównać każdą ofertę, jaką otrzyma od innego zespołu. Karnišovas dał jasno do zrozumienia, że transfer Alexa Caruso za Giddeya był ruchem długoterminowym.
Po przeciętnym początku sezonu Australijczyk eksplodował w końcówce rozgrywek. W ostatnich 20 meczach notował średnio 22.1 punktu, 10.9 zbiórki i 9.5 asysty na 36 minut, trafiając 50% z gry i aż 47% za trzy. Dla porównania – przez pierwsze 50 spotkań sezonu rzucał 15.1 punktu przy skuteczności 33.7% zza łuku.
— Na początku próbował się dopasować, ale po przerwie na All-Star znalazł zupełnie nowy bieg — przyznał Karnišovas.
Mimo indywidualnych postępów, drużyna zakończyła sezon kolejną porażką w play-in. To trzeci z rzędu sezon, w którym Bulls nie awansowali do play-offów. Karnišovas jednak twierdzi, że zespół „jest na właściwej drodze”.
— Staramy się skrócić ten etap przejściowy. Zamiast sięgać dna, pozyskujemy młodych graczy z doświadczeniem — podkreślił.
Problemem może okazać się wysokość kontraktu Giddeya. Jego forma z końcówki sezonu może mocno podbić cenę, a wśród kibiców rosną obawy, że Bulls przepłacą – tak jak w przypadku pięcioletniego kontraktu Patricka Williamsa za 90 milionów dolarów.
Jeśli front office zdecyduje się zbudować zespół wokół duetu Giddey–Coby White (który również może otrzymać maksymalnie czteroletnią ofertę za 89 milionów), Chicago może na dłużej ugrzęznąć w przeciętności.
Dla fanów Bulls to niepokojący scenariusz. Dla Karnišovasa – część planu.