Mikal Bridges ujawnił, że odbył rozmowę z Tomem Thibodeau, sugerując, by szkoleniowiec Knicks zmniejszył obciążenie swoich kluczowych zawodników. Jak donosi Stefan Bondy z The New York Post, Bridges nie tylko zwrócił uwagę na wyczerpujący harmonogram, ale także podkreślił, że rezerwowi Knicks zasługują na więcej minut na parkiecie.
Bridges: „Mamy wystarczająco dobry zespół”
Choć Bridges słynie z żelaznej kondycji – od debiutu w NBA w 2018 roku nie opuścił ani jednego meczu (538 na 538 możliwych) – uważa, że większa rotacja mogłaby pomóc zarówno drużynie, jak i zdrowiu zawodników.
„Czasami to nie jest przyjemne dla ciała” – powiedział Bridges. – „Rozumiem, że trener tego oczekuje, ale mówiłem mu, że mamy wystarczająco dobry zespół, by rezerwowi mogli dostawać więcej minut. To pomaga w obronie, w ataku, no i w regeneracji.”
Obecnie Knicks to jedna z najbardziej eksploatowanych drużyn w lidze. Aż pięciu graczy z Nowego Jorku znajduje się w czołowej 25-tce NBA pod względem średniej liczby minut na mecz:
- Mikal Bridges i Josh Hart – 37.8 MPG (1. miejsce w lidze)
- OG Anunoby – 36.6 MPG (6. miejsce)
- Jalen Brunson – 35.4 MPG (20. miejsce)
- Karl-Anthony Towns – 35.0 MPG (25. miejsce)
Dla porównania, z rezerwowych tylko Miles McBride (24.1 MPG) i Precious Achiuwa (21.9 MPG) dostają więcej niż 15 minut na mecz.
Czy Thibodeau posłucha?
Thibodeau od lat słynie z tego, że eksploatuje swoich kluczowych zawodników do granic możliwości, co jego krytycy często obwiniają za kontuzje i spadki formy w kluczowych momentach sezonu. Sam Bridges podkreślił jednak, że trener nie odrzucił jego sugestii:
„Nie był na 'nie’, nie sprzeciwiał się temu. Czasami po prostu wpada w swój rytm i nie chce zdejmować zawodników z boiska” – powiedział Bridges. – „Czasami trzeba mu powiedzieć, żeby zostawił na parkiecie np. Landry’ego Shameta, bo dobrze gra.”
Czy Knicks zdecydują się na bardziej zrównoważoną rotację? Odpowiedź na to pytanie poznamy już w kolejnych spotkaniach.