Mikal Bridgas NY Knicks

Brunson kluczem do sukcesu Knicks

Jalen Brunson potwierdza w tych play-offach, że nie jest graczem, który gaśnie w decydujących momentach. Rozgrywający New York Knicks nie tylko imponuje skutecznością, ale zapisuje się w historii NBA.

Dzięki dziewięciu punktom zdobytym w czwartej kwarcie wygranego przez Knicks 91-90 Game 2 przeciwko Boston Celtics, Brunson stał się pierwszym zawodnikiem w erze play-by-play (od 1997 roku), który zdobył co najmniej 83 punkty w czwartych kwartach w pierwszych ośmiu meczach dwóch różnych serii play-off (2024 i 2025). Dotychczas podobnym osiągnięciem mogli pochwalić się tylko Stephen Curry (2023) i Kobe Bryant (2008) — ale każdy z nich tylko raz.

W dwóch niespodziewanych zwycięstwach Knicks nad Celtics w tej serii Brunson sam zdobył więcej punktów niż cała drużyna Bostonu w ostatnich pięciu minutach czwartej kwarty — łącznie 17-13. W Game 2 to właśnie on zdobył wszystkie sześć punktów Knicks w ostatnich dwóch minutach, w tym decydujące rzuty wolne na 13 sekund przed końcem.

„W takich momentach muszę być maksymalnie skupiony,” powiedział Brunson po meczu. „Nie mogę martwić się o to, co było wcześniej. Liczy się tylko czysta głowa i próba wygrania meczu. Mam taką mentalność dzięki moim kolegom z drużyny.”

Brunson to główny powód, dla którego Knicks są w tym postseason najlepszym zespołem w tzw. clutch (mecze, w których różnica wynosi maksymalnie pięć punktów na pięć minut przed końcem), notując bilans pięciu zwycięstw w siedmiu takich spotkaniach i mając net rating +21. Jest też liderem ligi w punktach zdobywanych w końcówkach (minimum trzy mecze), a Knicks mają najlepszy w lidze bilans w jego minutach na parkiecie w końcówkach (+31).

„To jest Jalen,” podsumował trener Tom Thibodeau. „Nie ma znaczenia, co działo się wcześniej w meczu, on zawsze jest najlepszy, kiedy najbardziej tego potrzebujemy.”

Knicks z pewnością chcieliby uniknąć kolejnych nerwowych końcówek jak te w dwóch pierwszych meczach z Celtics, ale z tak pewnym egzekutorem mogą czuć się spokojnie — mają w składzie jednego z najlepszych graczy końcówek ostatnich lat.

Scroll to Top