Charlotte Hornets oficjalnie ogłosili, że rozwiązali umowę ze Spencerem Dinwiddie’em — poinformował klub w komunikacie prasowym. Decyzja zapadła zaledwie trzy miesiące po tym, jak 32-letni rozgrywający podpisał roczny, gwarantowany kontrakt jako wolny agent.
Zgodnie z informacjami Shamsa Charanii z ESPN, Dinwiddie otrzyma pełne wynagrodzenie w wysokości 3 634 153 dolarów, mimo że zostanie zwolniony. Hornets będą natomiast obciążeni 2 296 274 dolarami martwych pieniędzy w budżecie płacowym, jeśli zawodnik nie zostanie przejęty z listy waivers przez inny zespół.
Zaskakujący ruch Hornets
Decyzja Charlotte może dziwić, biorąc pod uwagę, że Dinwiddie dołączył do drużyny dopiero w lipcu. Już wcześniej jednak Hornets pozyskali Collina Sextona oraz przedłużyli kontrakt z Tre Mannem, co sugerowało, że klub mocno postawił na głębię na pozycji rozgrywającego po sezonie, w którym kontuzje wyłączyły z gry zarówno Manna, jak i lidera zespołu — LaMelo Balla.
Teraz, gdy obaj są zdrowi, Dinwiddie okazał się „tym trzecim”, dla którego zabrakło miejsca w rotacji.
Solidny, ale nie niezbędny
W poprzednim sezonie w barwach Dallas Mavericks, Dinwiddie rozegrał 79 spotkań (30 jako starter), notując średnio 11,0 punktów, 4,4 asysty i 2,4 zbiórki w 27 minut gry. Trafiał 41,6% z gry, 33,4% za trzy i 80,2% z linii rzutów wolnych — liczby zbliżone do jego kariery.
W Charlotte wystąpił jedynie w dwóch meczach przedsezonowych, w których zdobył łącznie sześć punktów i sześć asyst w 30 minut. Co gorsza, w tym czasie Hornets przegrywali różnicą 20 punktów, gdy był na parkiecie.
Co dalej z kadrą Charlotte?
Po zwolnieniu Dinwiddie’ego Hornets mają obecnie 14 zawodników z gwarantowanymi kontraktami oraz Moussę Diabaté z umową niegwarantowaną. Wcześniej spekulowano, że ofiarą redukcji może być Pat Connaughton, jednak wygląda na to, że były gracz Bucks pozostanie w składzie na początek sezonu — chyba że klub szykuje kolejne ruchy kadrowe.
fot. Hoops Rumours







