Kiedy Minnesota Timberwolves wymienili Karla-Anthony’ego Townsa do Knicks w październiku ubiegłego roku, wielu komentatorów uznało ten ruch za wyłącznie finansowy. Nikt nie zakładał, że Julius Randle może realnie wzmocnić ekipę Wilków — przeciwnie, sugerowano, że osłabi elitarną defensywę drużyny i zablokuje ofensywę.
Początek sezonu tylko to potwierdzał. Randle miał słaby styczeń, luty opuścił z powodu kontuzji, a plotki transferowe wokół jego nazwiska nasilały się. Jednak dziś, kilka miesięcy później, Randle rozgrywa najlepszą serię play-off w swojej karierze, a Timberwolves po raz drugi z rzędu zameldowali się w finale konferencji. W meczu nr 5 przeciwko Warriors zdobył 27 punktów, trafiając 12 z 17 rzutów z gry.
Od niedocenianego lidera w Nowym Jorku…
W Knicks był liderem, ale obciążonym ponad miarę. Przez kilka sezonów musiał udźwignąć ofensywę otoczoną zawodnikami, których rywale mogli ignorować — Elfrid Payton, RJ Barrett, Derrick Rose. A mimo to Randle notował sezony na poziomie 23+ punktów i 10+ zbiórek.
…do idealnego drugiego ogniwa w Minnesocie
W Minnesocie nie musi być liderem. To rola Anthony’ego Edwardsa. Randle, wchodząc w rolę drugiej opcji, odnalazł się idealnie. W dziesięciu meczach tegorocznych play-offów notuje średnio 23,9 punktu przy ponad 51% skuteczności z gry.
W serii z Warriors nie miał sobie równych — nawet Draymond Green nie był w stanie go zatrzymać. Randle trafiał z półdystansu, pod presją, przez kontakt, dominował fizycznie. Trafiał za trzy (4/4 w meczu nr 5), co miało być jego słabością. W pewnym momencie Steph Curry tylko z niedowierzaniem pokręcił głową z ławki rezerwowych.
To nie tylko punkty. To również kreacja gry
W meczach nr 2 i 3 Randle rozdał łącznie 23 asysty. W całej serii prezentuje wyjątkową dojrzałość i szybkość podejmowania decyzji. Wie, kiedy podać, kiedy wykorzystać mismatch, kiedy cierpliwie poczekać na ścięcie partnera. Gra jak weteran, który dokładnie wie, co robi — i nie potrzebuje być gwiazdą, bo tą jest Edwards.
Zły człowiek w złym miejscu? Nie. Dobry zawodnik wreszcie w dobrym systemie
Randle zawsze był dobry. Po prostu był zbyt eksploatowany i za mocno obciążony w Nowym Jorku. Teraz, w systemie Minnesoty, jego siła, technika, inteligencja i doświadczenie pracują na korzyść zespołu.