Dla rezerwowego środkowego Orlando Magic, Moritza Wagnera, sezon zakończył się przedwcześnie – w grudniowym meczu przeciwko Miami zerwał więzadło krzyżowe przednie w lewym kolanie. W rozmowie z The Orlando Sentinel, 28-letni zawodnik wyraził nadzieję, że nie był to jego ostatni występ w barwach Magic.
Klub ma do 29 czerwca czas na podjęcie decyzji w sprawie opcji drużynowej na drugi rok jego kontraktu (11 mln dolarów). Jeśli ją odrzuci, Wagner trafi na rynek wolnych agentów. Przypomnijmy, że rok temu Orlando również zrezygnowało z opcji, by następnie podpisać z nim nową, wyższą umowę.
Wagner, który grał wcześniej dla czterech zespołów w trzy sezony, od 2021 roku znalazł stabilizację właśnie w Orlando.
„Czuję się tutaj bardzo dobrze. Czuję się doceniany i podekscytowany, że mogę tu być. Wiem jednak, że to profesjonalna liga i nic nie jest gwarantowane” – powiedział.
Do momentu kontuzji notował najlepszy sezon w karierze: 12,9 punktu i 4,9 zbiórki na mecz, trafiając 56,2% z gry i 36% za trzy. Byłby prawdopodobnie jednym z kandydatów do nagrody dla najlepszego rezerwowego, ustępując jedynie Paytonowi Pritchardowi z Bostonu pod względem zdobytych punktów z ławki.
Uraz Wagnera był jednym z kilku, które osłabiły aspiracje Magic do walki o coś więcej. Przez dłuższe okresy z gry wypadali również jego brat Franz Wagner, Paolo Banchero oraz Jalen Suggs. Cała czwórka rozegrała razem zaledwie sześć spotkań.
„To trudne, kiedy musisz patrzeć z boku, ale masz wybór: możesz się załamać albo potraktować to jako okazję do rozwoju. Starałem się spojrzeć na koszykówkę z innej perspektywy i nauczyłem się dużo – o zespole, ale też o sobie samym” – przyznał.
Od operacji minęły cztery miesiące, a Wagner skupia się na tym, by być gotowym na obóz przygotowawczy. Choć nie ujawnia szczegółów rehabilitacji, był regularnie widywany w siłowni, na rowerze stacjonarnym lub przy indywidualnych rzutach w trakcie fazy play-off.
W kontekście zdrowia i kontraktu, nadchodzące lato będzie dla Niemca kluczowe. Sam ma nadzieję, że jego historia będzie kontynuowana właśnie w Orlando.
„W tej lidze rotacja zawodników jest ogromna, więc bycie częścią czegoś większego niż tylko własna kariera to rzadkość. Myślę, że tutaj właśnie to mamy. Wystarczy spojrzeć na trybuny – przy meczach z Bostonem czy Atlantą widać, że miasto znów żyje koszykówką. Fajnie być częścią tej drogi organizacji” – zakończył.