Indiana Pacers zaskoczyli NBA, wychodząc na prowadzenie 2–0 w serii z faworyzowanymi Cleveland Cavaliers w półfinale Konferencji Wschodniej. Kluczowy był game-winner Tyrese’a Haliburtona — trójka w ostatnich sekundach, która uciszyła halę w Cleveland.
Po meczu kibice Pacers natychmiast dostrzegli podobieństwo tej akcji do pamiętnego rzutu LeBrona Jamesa z Game 5 pierwszej rundy play-offów w 2018 roku, gdy Cavaliers rywalizowali właśnie z Indianą.
Myles Turner, najdłużej grający w Pacers zawodnik, był wtedy na parkiecie i nie krył wzruszenia: „Kurde, to trafia w samo sedno. To naprawdę to samo miejsce i wszystko,” napisał w mediach społecznościowych.
Haliburton, który w tym postseason gra z ogromną motywacją — zwłaszcza po ankiecie The Athletic, w której koledzy z ligi nazwali go najbardziej przecenianym graczem NBA — ma szansę wprowadzić Pacers do finału konferencji drugi rok z rzędu. Coraz bardziej wpisuje się też w historię i legendę klubu z Indiany.