W wyścigu po nagrodę dla najlepszego rezerwowego sezonu 2024/25 pozostało już praktycznie dwóch kandydatów – i obaj to obwodowi gracze z Konferencji Wschodniej. Payton Pritchard z Boston Celtics oraz Malik Beasley z Detroit Pistons zdominowali narrację wokół Sixth Man of the Year i trudno się dziwić – każdy z nich ma mocne argumenty.
Payton Pritchard – stabilność i wszechstronność w sercu Bostonu
Pritchard od pięciu lat związany jest z Celtics. Jeszcze dwa sezony temu wydawało się, że może zostać wymieniony, dziś jest filarem rotacji i pewnym punktem ławki najlepszej drużyny ligi. Gra niemal każdy mecz (opuścił tylko dwa w tym sezonie), dostarcza średnio 14,2 punktu, 3,8 zbiórki, 3,4 asysty i 0,9 przechwytu. Trafia 46,6% z gry i 41,3% za trzy – przy aż 8 rzutach dystansowych na mecz.
W aż 21 spotkaniach przekroczył barierę 20 punktów, a jego popisowy występ – 43 punkty przeciwko Trail Blazers – tylko potwierdził jego ofensywny potencjał. Co ważne, Pritchard gra jako combo guard, potrafi zarówno prowadzić grę, jak i być egzekutorem – i robi to w drużynie z mistrzowskimi ambicjami.
Malik Beasley – rekordy zza łuku i motor napędowy przebudowanych Pistons
Beasley natomiast zachwyca jako snajper w rewelacji sezonu – Detroit Pistons. Jeszcze rok temu podstawowy gracz Bucks, dziś – cichy bohater jednej z największych metamorfoz w historii NBA. Pistons potroili liczbę zwycięstw z poprzedniego sezonu, a Beasley jest jednym z głównych autorów tego sukcesu.
Nie opuścił ani jednego meczu i prowadzi ligę w liczbie trafionych trójek (292). Jego średnie to 16,3 punktu, 2,7 zbiórki, 1,7 asysty i 0,9 przechwytu. Trafia 42,3% za trzy przy 9,2 próbach na mecz, choć rzadko szuka punktów spod kosza – oddaje zaledwie 3,7 rzutu za dwa na mecz. Beasley to definicja „instant offense” z ławki – jego wkład w sukces Pistons jest nie do przecenienia.
Kto zasługuje bardziej?
Pritchard gra w lepszym zespole, ma bardziej wszechstronną rolę i większą odpowiedzialność w kreowaniu gry. Beasley to strzelecka torpeda i kluczowy gracz drużyny, która przeszła transformację sezonu. Wybór między nimi to starcie klasycznej roli „szóstego człowieka” z nowoczesnym snajperem, który potrafi zdominować mecz jednym elementem.
Nagroda dla Beasleya byłaby uhonorowaniem jego wkładu w niespodziewany sukces Pistons. Nagroda dla Pritcharda – potwierdzeniem jego rozwoju w jednej z najlepszych organizacji NBA.
A wy? Kogo typujecie jako Szóstego Gracza Roku? Pritcharda, Beasleya, a może… kogoś innego?