Golden State Warriors liczą, że przedłużenie serii z Minnesotą Timberwolves do minimum sześciu meczów pozwoli Stephenowi Curry’emu wrócić na parkiet. Jak przekazał Shams Charania w NBA Countdown, Game 6 to „najwcześniejsze potencjalne okno” powrotu rozgrywającego.
Curry doznał naciągnięcia lewego ścięgna podkolanowego (Grade 1) w pierwszym meczu serii (6 maja) i od tego czasu pauzuje. Zgodnie z pierwotną prognozą, miał opuścić co najmniej tydzień gry. Klub ogłosił, że reevaluacja jego stanu zdrowia odbędzie się w środę — czyli dokładnie przed Game 5, który zostanie rozegrany w Minneapolis.
Ewentualny powrót Curry’ego nastąpiłby w niedzielę 18 maja, kiedy to planowany jest mecz numer sześć w Chase Center. Przerwa między Game 5 i 6 (trzy dni) to rzadkość w play-offach — i może okazać się kluczowa w procesie rehabilitacji.
Charania informuje, że Curry przechodzi intensywne leczenie i codziennie wykonuje serię ćwiczeń z zakresu ruchu, kontaktu, biegania i sprintów. Na tym etapie wciąż pozostało wiele pracy do wykonania, by 37-letni lider Warriors mógł wrócić do pełnej sprawności.
To pierwszy tego typu uraz mięśniowy w karierze Curry’ego, co tylko zwiększa ostrożność sztabu medycznego Warriors w jego powrocie do gry.
W Game 1 Curry zagrał jedynie 13 minut, ale zdobył 13 punktów i trafił 3 z 6 prób zza łuku, pomagając Warriors wygrać na wyjeździe 99-88. Jego brak był wyraźnie odczuwalny w drugim meczu, kiedy to Golden State zdobyło zaledwie 15 punktów w pierwszej kwarcie i przegrało 93-117.
Trener Steve Kerr mocno eksploatował Curry’ego pod koniec serii z Houston Rockets — Steph zagrał wtedy 42 minuty w Game 6 i aż 46 minut w Game 7, rozegranym zaledwie dwa dni przed startem rywalizacji z Minnesotą. Sam Curry przyznał, że Rockets postawili „jedną z najtrudniejszych defensyw”, z jakimi miał do czynienia w swojej karierze.
Dla Warriors każdy kolejny mecz to walka o przetrwanie. Powrót Curry’ego może być kluczowy nie tylko dla przedłużenia serii, ale też dla całej narracji tegorocznych play-offów.