Slick Watts Seattle

Legendarny Slick zmarł w wieku 73 lat

Seattle straciło jednego ze swoich najbardziej charakterystycznych zawodników organizacji. Donald „Slick” Watts – legendarny rozgrywający SuperSonics – zmarł w sobotę rano w wieku 73 lat. Informację o jego śmierci przekazał Tim Booth z The Seattle Times.

Watts, znany ze swojego charakterystycznego wyglądu – ogolonej głowy i opaski na czole – oraz niekonwencjonalnego stylu gry, był jednym z najbardziej rozpoznawalnych zawodników lat 70. Do zespołu z Seattle trafił w 1973 roku jako nieoproszony debiutant, a już w swoim pierwszym sezonie zajął trzecie miejsce w głosowaniu na Debiutanta Roku.

Jego najlepszy sezon przypadł na 1975/76, kiedy w 82 meczach średnio notował 13,0 punktu na mecz, jednocześnie prowadząc całą NBA w liczbie asyst (8,1) i przechwytów (3,2).


Ikona Seattle i Ulubieniec Kibiców

Choć Watts rozegrał tylko cztery pełne sezony w barwach SuperSonics, jego wkład w organizację był nieoceniony.

„Slick, spośród wszystkich graczy, był Seattle. To było jego miasto” – powiedział Spencer Haywood, członek Koszykarskiej Galerii Sław.

Po odejściu z Sonics, Watts został wytransferowany do New Orleans Jazz w połowie sezonu 1977/78, a następnie zakończył karierę w Houston Rockets w sezonie 1978/79. W sumie rozegrał 437 meczów w NBA, notując w nich średnio 8,9 punktu i 6,1 asysty na spotkanie.

Jego znaczenie dla Seattle wykraczało daleko poza parkiet. Zawsze nosił barwy zielono-złote z dumą, co podkreślił były środkowy Sonics, James Donaldson:

„On uosabiał Seattle SuperSonics”.


Trudne Ostatnie Lata

W 2021 roku Watts doznał rozległego udaru, po którym wymagał stałej opieki. Informacja o jego śmierci dotarła do wielu byłych kolegów z drużyny, gdy przygotowywali się do uroczystości upamiętniającej innego zmarłego gracza Sonics – Gusa Williamsa, który odszedł w styczniu tego roku.

Jego historia w NBA zaczęła się w Xavier University of Louisiana, gdzie trenował pod okiem Boba Hopkinsa, kuzyna legendarnego Billa Russella – ówczesnego trenera Sonics. To właśnie Russell dał Wattsowi szansę na try-out w Seattle, a on wykorzystał ją najlepiej, jak mógł. W 2007 roku został wybrany do zespołu wszech czasów na 40-lecie Seattle SuperSonics.

„Był wspaniałą osobowością. Zawsze pozytywnie nastawiony” – dodał Donaldson.
„Zawsze chętny do pomocy, do udzielenia słów wsparcia i zaprzyjaźnienia się z każdym, kogo spotkał”.

Cała społeczność NBA, a w szczególności Seattle, pogrążyła się w żałobie po stracie jednej z największych ikon Sonics.

Rodzinie i bliskim „Slicka” Wattsa składamy najszczersze kondolencje.

Scroll to Top