Po trudnym początku turnieju Łotwa wreszcie znalazła rytm. Zespół trenera Luci Banchiego pokonał Portugalię 78:62, notując drugie zwycięstwo w grupie i zachowując realne szanse na awans do fazy pucharowej EuroBasketu 2025.
Przed pełną, 11-tysięczną Areną Riga najjaśniejszą postacią gospodarzy był Kristaps Porzingis, który odpowiedział na krytykę dotyczącą słabej skuteczności rzutowej z wcześniejszych spotkań.
Przełomowy moment
Początek należał do Porzingisa – jego pierwsza celna trójka w turnieju (po serii 14 niecelnych prób) wywołała eksplozję radości wśród kibiców. Ten rzut otworzył Łotwie grę – gospodarze wygrali drugą kwartę 27:7 i praktycznie rozstrzygnęli losy spotkania jeszcze przed przerwą.
Lider spotkania
Porzingis nie tylko przełamał niemoc zza łuku, ale także zdominował rywali w każdej strefie parkietu. Zanotował 21 punktów, 9 zbiórek, 3 asysty i blok w zaledwie 26 minut, a Łotwa była +25, gdy przebywał na boisku.
Kluczowe statystyki
Łotwa trafiła 10 z pierwszych 17 rzutów zza łuku, a do przerwy miała na koncie 14 asyst przy 17 celnych koszach. Tak skuteczna i płynna gra ofensywna była zbyt dużym wyzwaniem dla Portugalii, która nie była w stanie odpowiedzieć.
Co dalej?
Łotysze poprawili bilans do 2-2, ale awans do 1/8 finału nie jest jeszcze przesądzony. Potrzebują zwycięstwa Serbii nad Czechami, by zapewnić sobie udział w kolejnej rundzie już teraz.
Niepokój budzi jednak sytuacja kadrowa – Andrejs Grazulis oglądał mecz w cywilnych ubraniach z nogą w bucie ortopedycznym, a Arturs Zagars opuścił boisko po kilku minutach z kolejnym urazem.
Dla Portugalii kluczowy będzie ostatni mecz grupowy z Estonią. Obie drużyny mają bilans 1-3 i spotkanie zdecyduje o pozostaniu w turnieju. Najlepszym graczem Portugalczyków ponownie był Neemias Queta (16 punktów, 7 zbiórek).







